Pt 18.08 Bilans tygodnia.
-
DST
100.50km
-
Czas
05:24
-
VAVG
18.61km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wt 15.08 Świątecznie.
-
DST
52.00km
-
Czas
02:09
-
VAVG
24.19km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak na mnie to szybko poszło.
XX Kociewsko-Borowiacki d2.
-
DST
75.00km
-
Czas
04:10
-
VAVG
18.00km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano udało się wyskoczyć do sklepu i na zwiedzanie okolicy.
Drzycim - wieża kościoła.
Dalej już z ekipą powrót do miejsca startu.
Kociewianki czy Borowianki w Osiu?
Przed Kasparusem trochę pobłądziliśmy z Renią no i warto było.
Kasparus kościół z ciekawą historią.
"Do wsi często zaglądali żołnierze Łupaszki. Raz
przyszedł cały oddział z Łupaszką i Inką. Obstawili wioskę czujkami,
weszli do kościoła. W kościele postawili karabiny maszynowe, a ksiądz z
Lipinek z Bydgoskiego odprawiał dla nich sumę.Przykryli pana Jezusa – Wielkanoc to była "
Odpustowa świnka w Osieku.
Na koniec dopadły nas skutki wichury. Trochę lasu położyło!
XX Kociewsko-Borowiacki d1.
-
DST
74.00km
-
Czas
04:20
-
VAVG
17.08km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Stres po wichurze był taki, że byliśmy jako drudzy na
miejscu, choć zazwyczaj bywam spóźniony. No i dobrze, bo zaczęło się od łatania
kapcia w tylnym kole. Uff zdążyłem przed startem.
Zielone żabki.
Rysiu - jedyny uczestnik wszystkich dwudziestu edycji.
Trasa wybrana pode mnie, mnóstwo linii kolejowych czynny i nieczynnych.
Kolejeczka do kartoflanki.
Fajny zjazd i jeszcze fajniejszy podjazd.
Miejscówka w szkole. Dzieci dopadły się do klocków.
Pt 11.08 Bilans tygodnia.
-
DST
50.50km
-
Czas
02:52
-
VAVG
17.62km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Śr 09.08 Latarkowo - Swięty Kamień.
-
DST
68.50km
-
Czas
03:08
-
VAVG
21.86km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zacna ekipa się zwołała, a i po drodze licznych wojów różnej maści przywitać przyszło.
Po trudach podróży kilka czerwonych korali spożyć przystało.
W miejscu onegdaj świętym, kilka syrenek na głazie wystającym z wody nam się ukazało.
So 05.08 Toruń Sentymentalnie – Chełmża.
-
DST
91.00km
-
Czas
04:35
-
VAVG
19.85km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Motywem przewodnim dzisiejszej wycieczki było przejechanie
właściwej liczby km w odpowiednim czasie, bo jeszcze miał być Nocny Toruń. Niestety
wyszło inaczej i okazało się, że to był ostatni wyjazd z cyklu Toruń
Sentymentalnie. Pozostał niedosyt i dobrze, wkrótce trzeba tam wrócić!
Kierunek Chełmża wybrany nie przypadkowo. Już wcześniej
czytałem na BS o nowej drodze rowerowej z Torunia do wspomnianego miasta.
Opinie internautów nie zachęcały postanowiłem jednak spróbować. Skończyło się tym,
że do Chełmży dojechałem jednak innym szlakiem (a jakże czerwonym!), a opinie
napotkanych osób o nowej trasie były jednoznacznie nieprzychylne. Bywa i tak.
Niemniej jednak drogę do Chełmży będę wspominał bardzo
pozytywnie. Dużo dróg gruntowych dobrej jakości, wspaniałe widoki, asfaltowe
ścieżki przy drogach. Ponadto cieplutko, wiatr w plecy i piękne chmurki
pozujące do fotek.
Na powrocie już nie było tak kolorowo. Renia mi troszkę
zaniemogła i musiałem szybko śmigać żeby pojechać z nią na pogotowie. Na
szczęście wszystko okazało się w miarę dobrze a mi przy okazji wzrosła średnia
z wyjazdu.
Katarzynka, łódź turystyczna, zacumowała na stałe obok
Starego Miasta.
Most kolejowy.
Dewastacja mienia czy legalne działanie?
Taki mógłby być widok z pociągu, gdyby pociągi jeździły:(
Wzruszający, chociaż mało fotogeniczny, pomnik na trasie.
Chełmża, jedna z uliczek prowadzących do rynku.
Powrót po linii kolejowej - pięknie!
Miejsce pamięci na Barbarce.
No tak to ja po Toruniu jeździć mogę! (Ju z prawie w domu.)
Czw 03.08 Toruń Sentymentalnie – Ciechocinek i wyjazd na Barbarkę plus zamek i stadnina.
-
DST
107.50km
-
Czas
06:12
-
VAVG
17.34km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano samotnie do Ciechocinka. Na początek próba przebicia
przez poligon, ale jak usłyszałem, że mogę za to zapłacić pięćset to koła
poszły w drugą stronę.
Pojechałem więc spokojnie przez miasto.
Gdy miałem problemy z nawigacją pojawił się rowerzysta, a po
tej stronie Wisły to rzadkość, który wyprowadził mnie poza miasto.
W krótkiej rozmowie okazało się, że jest to pan Marek
Dittmann który w 2013r objechał świat dookoła. Szacun!
Trasa do Ciechocinka okazała się bardzo przyjemna pozbawiona
samochodów, zwierząt, ludzi i też rowerzystów (po drodze spotkałem zaledwie dwóch).
Głównie jechałem czerwonym szlakiem, kawałek tylko Wiślaną Trasą Rowerową.
Grafik był napięty, więc przez Ciechocinek tylko przejazdem
i powrót starą jedynką do Torunia.
Wiślana trasa rowerowa wspólnie z czerwonym szlakiem. Tu
nawet nie dało się prowadzić, współczucie dla sakwiarzy.
Jedna z ciechocińskich tężni.
Po południu udało się upchnąć na pakę sześć rowerów i
pojechaliśmy wspólnie pozwiedzać Barbarkę.
Dzieciaki świetnie dawały radę i bez marudzenia pokonaliśmy ponad
20km. Powrót już po zmroku.
Zabawa też musiała być.
Miejscami trochę kopnego piachu, ale dawały radę świetnie.
Zamek Bierzgłowski
Droga rowerowa Toruń-Unisław wybudowana na dawnej linii
kolejowej.
Wizyta w zaprzyjaźnionej stajni.
Śr 02.08 Toruń Sentymentalnie – Podgórz.
-
DST
55.00km
-
Czas
03:30
-
VAVG
15.71km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
W nocy była potężna burza, ale do rana już się wypadało.
Z rana przejażdżka nad Wisłę pojeździć trochę po wałach. Zostało
trochę czasu to jeszcze szybko przez most na drugą stronę i z powrotem.
Nasze lokum z oddali.
W południe wspólny wyjazd zobaczyć co zostało z czasów
dzieciństwa. O dziwo zostało bardzo wiele.
Dom babci, dojazd był oczywiście tylko na rowerze, no chyba, że tata odpalił Junaka z koszem.
A tu cmentarzyk gdzie chodziło się w nocy straszyć. Za Reni
młodości był o wiele bardziej zarośnięty, oczyszczony zaledwie kilka lat temu.
Powrót oczywiście wśród toruńskich fortów.
Wieczorem, piesza wycieczka odwiedzić stare parowozy.
Cytat z Wikipedii.
„W ciągu kilku kolejnych lat planowano rewitalizację linii kolejowej
Toruń-Brodnica (jako linia turystyczna pod nazwą "Kujawsko-Pomorska Kolej
Turystyczna"[18])[19].
W tym celu sprowadzono do lokomotywni przy stacji PKP Toruń
Kluczyki lokomotywy: SM41-111, Ol49-3 i cztery zabytkowe wagony[20][21].
Następnie planowano odnowić dworce i zabudowania stacyjne na trasie od Torunia
do Brodnicy (w tym m.in. zaadoptowanie na kawiarnię w Kowalewie Pomorskim,
hotel i restaurację w Golubiu-Dobrzyniu i muzeum kolei we Wrockach)[22].
Prace nad rewitalizacją zawieszono w listopadzie 2012[23].
Plany zostały zaniechane, a linia została przeznaczona do likwidacji. Zgodę na
rozbiórkę torów pomiędzy Kowalewem Pomorskim a Brodnicą (50 kilometrów) wyraził
zarząd PKP SA 20 grudnia 2016. 30 stycznia 2017 spółka PKP PLK ogłosiła przetarg na sprzedaż
złomu pochodzącego z rozbiórki linii[24]
na odcinku Kowalewo Pomorskie - Brodnica (przetarg wygrała firma RWS
Cetus[25]).
Głównym powodem takiej decyzji był nie najlepszy stan torów, ramp i peronów
na tej trasie[26]
(tory miały dużo ubytków - w tym brak podkładek, były zdewastowane, zarośnięte
i zniszczone[27]),
zaś infrastruktura wymagałaby dużych nakładów finansowych[28].
Sama rozbiórka rozpoczęła się pod koniec marca 2017 i ma się zakończyć
przynajmniej w grudniu 2017. W miejscu zlikwidowanej linii mają powstać ścieżki
rowerowe[29].”
Wszystko opisane powyżej jeszcze stoi na Kluczykach, tylko niszczeje coraz bardziej.
O linii 209 w kolejnym odcinku.
Wt 01.08 Toruń-sentymentalnie - Cmentarz jeńców Radzieckich.
-
DST
17.00km
-
Czas
01:28
-
VAVG
11.59km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Udało się ładnie zebrać i ładnie dojechać więc zaraz po
przywitaniu z rodziną ruszamy na krótki rekonesans po okolicy.
W głowie pozostaje wspomnienie jakiegoś dużego pomnika
prawdopodobnie z czasów wojennych. Odpalam Geoportal i wyszukuje najbliższy.
"Lwią część pochowanych
tutaj osób stanowili żołnierze radzieccy, którzy od 1941 roku aż do stycznia
'45 byli jeńcami obozu na/w Glinkach (wówczas podtoruńskiej wsi). Wysoka
śmiertelność w Stalagu XX C spowodowana była fatalnymi warunkami, w jakich
przyszło wegetować jeńcom. Brak jakichkolwiek urządzeń sanitarnych, głodowe
racje żywnościowe i przebywanie przez całą dobę pod gołym niebem (nie dla
wszystkich więźniów starczyło miejsca w barakach) doprowadziły do wybuchów
epidemii. Do tego dochodziło powszechne bestialstwo strażników, liczne
egzekucje i ciężka praca po 10-12 godzin na dobę."
No i mamy przykład „Kulturowego Dziedzictwa” i „Europejskich
Wartości”.
Żyję na terenach odzyskanych od urodzenia i nie mam z tego
typu obiektami zbyt wiele do czynienia i może zwłaszcza dlatego skurwysyństwo
Niemców z okresu II WŚ nie przestaje mnie przerażać.
Jeden z Toruńskich fortów. Taki mniejszy.
No, a jest ich naprawdę bardzo dużo.
Miasto twierdza.