Sierpień, 2016
Dystans całkowity: | 714.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 40:22 |
Średnia prędkość: | 17.06 km/h |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 47.63 km i 2h 53m |
Więcej statystyk |
Śr 31.08 LŚ Tolkmicko
-
DST
57.50km
-
Czas
02:33
-
VAVG
22.55km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ułamek sekundy po zachodzie Słońca.
Wt. 30.08 Podlasie d. 4
-
DST
52.00km
-
Czas
03:57
-
VAVG
13.16km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Podlasie dzień czwarty Supraśl i okolice.
Trzeci dzień pobytu na Podlasiu nie był rowerowy więc
pomijam go we wpisie.
Czwartego dnia byliśmy w Supraślu. Już przed wyjazdem podglądając
miejscowość przez mapy Google od razu nabrałem do niej sympatii. W
rzeczywistości jest o wiele lepiej i trzeba to zobaczyć na własne oczy. Żadne
zdjęcia tego nie oddadzą, zwłaszcza nie pozwolą poczuć klimatu tej małej
uroczej miejscowości.
Dopiero tu poznaliśmy smak lokalnych smakołyków. Co prawda w
wydaniu komercyjnym niemniej jednak było pysznie.
Supraśl wybraliśmy z uwagi na muzeum ikon. Miał być też bazą
wypadową do Sokółki, ale ją już odwiedziliśmy poprzedniego dnia.
Spokojnie więc udaliśmy się do muzeum ikon. No nie do końca
spokojnie bo rowery zostały na zewnątrz z pełnymi sakwami i spięte cieniutką
linką z Lidla.
Muzeum polecam każdemu. W multimedialnej formie
przedstawiona jest historia ikon i szerzej całego prawosławia. Obok znajduje
się gotycka cerkiew obronna też warta uwagi. Ciekawostka jest fakt, że
większość eksponatów stanowi darowizna obywateli polskich, białoruski i innych
nacji przekazany poprzez funkcjonariuszy Urzędu Celnego na rzecz Skarbu
Państwa.
Na zorganizowanym pokazie spędziliśmy ponad godzinę. Nawet
nie wiem kiedy to minęło.
Po muzeum zjedliśmy fajny obiad w dawnej stołówce szkolnej i
w końcu na szlak.Jeden z eksponatów muzeum.
Po twardy duktach leśnych w okolicy Narewki tu nie nazbyt
miłe zaskoczenie. Przy ograniczonych czasie do zmierzchu jazda była spowolniona
sypkim piachem występującym na drogach. W normalnych warunkach to atrakcja,
tutaj trochę przeszkadzało.
No ale jak się wybiera na trasie takie miejscowości jak
Krzemienne, gdzie faktycznie jazda była po tłuczonych krzemieniach; Konne, gdzie
dukt był poorany końskimi kopytami, czy
Kopna Góra w okolicy której piachu było więcej jak na plaży to nie ma się co
dziwić.
Znaczną część trasy przebyliśmy Szlakiem Powstania
Styczniowego 1863. Tzn. według mapy tylko fragment trasy miał przebiegać tym
szlakiem, jednak po jej wydaniu zmieniono jego przebieg.
Leśni powstańcy.
Bardzo urocze miejsce chociaż nie do końca bo na pobliskim drzewie zawisło
trzech z nich. Daszki też się przydały żeby przeczekać przelotny deszczyk.
Cały wyjazd przebiegał po puszczy Knyszyńskiej. Część trasy
prowadziła szlakiem pieszym i miałem obawy o możliwość jego przebycia. Znowu
kłaniają się lokalne doświadczenia. Lubię szlaki piesze bo można łatwo
zabłądzić i przy okazji odnaleźć coś ciekawego, ale w naszym regonie są
zazwyczaj trudne do przebycia. Natomiast ten na które trafiliśmy były świetnie
oznakowane, wyposażone w wiaty, nawierzchnia przygotowana do ruch kołowego.
Miłe zaskoczenie.
Po drodze nowa mini cerkiew w
miejscowości Łaźnie. Trochę jak z bajki.
Za to pszczoły są poważniejszych
rozmiarów.
Renia na trasie
Pozostałości torów po dawnej kolejce
wąskotorowej. Z blisko 150km tras została jedna linia dla turystów o długości
aż 8km.
Obawiając się o nastanie zmierzchu w lesie lekko
zredukowaliśmy trasę i udaliśmy się w drogę powrotną.
Jeszcze tylko pożegnanie z Podlasiem w Supraślu nad
Supraślą, rowery na pakę i 350km do domu tym razem za kółkiem.
Nd 28.08 Podlasie d.2
-
DST
31.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
15.00km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Podlasie dzień drugi Narewka i okolice.
Dzień jest naprawdę piękny. Temperatura podskakuje do 37*C,
jednak wcale się tego aż tak nie odczuwa. Miło płynie czas z naszym
gospodarzem. Dyskutujemy sobie o tym i owych. Rowerowe wyprawy schodzą na dalszy
plan. Niemniej jednak wyruszyć trzeba.Przed
wyjazdem trzeba wydoić kozę Rozalię.
Ruszamy w puszczę. Odwiedzamy kilka miejscowości. Podziwiamy
piękno przyrody. Delektujemy się ciszą.Nas
fascynuję drewniane chaty, a miejscowi gospodarze też chcą wygodnie mieszkać.
Przykład rozbudowy starego domu.
Miejscowa
flora
i
fauna.
Głównym celem dzisiejszego dnia miał być udział w dożynkach
gminnych w Narewce. Marzyło się na posmakowanie specjałów lokalnej kuchni,
festyn ludowy, jakaś naleweczka z puszczy.
Nic z tego. W zamian za to zaserwowano na festiwal kultury
Białoruskiej. No jakbym chciało to zobaczyć to bym się wybrał na Białoruś.
Tak to jest jak człowiek myśli swoimi lokalnymi kategoriami.
Na szczęście miejscowy sklep czynny jest również w niedziele i jego, już nie
lokalne specjały, uratowały nas od niechybnej głodowej śmierci.Festyn
dożynkowy w Narewce. W pierwszym rzędzie pop i jego pomagier a na scenie zespół
z Białorusi.
W ramach protestu Renia postanowiła zaprezentować się w
typowo polskim stroju ludowym wspierając przy naszego gospodarza przy
prezentacji jego wyrobów.Renia
na festynie.
Tak na marginesie nasz gospodarz poza agroturystyką prowadzi
normalne, choć nie do końca gospodarstwo rolne. Zajmuje się hodowlą kóz i owiec,
ale jego pasją jest chleb.
Warto poczytać tu:
http://www.suszczyborek.eu/
I obejrzeć jeszcze to:
http://vod.tvp.pl/12134541/07092013
Nam się to trafiło zupełnie przypadkowo, bo szukałem
najzwyczajniej najtańszej oferty na nocleg, ale nawet po miesiącu poszukiwań
nie można by lepiej trafić.
Po festynie zrobiliśmy jeszcze małe, pożegnalne kółko po okolicy
i spędziliśmy miły wieczór w towarzystwie naszego gospodarza.Festynowy
lansik. Pańcia przy pierwszy okrążeniu miała jeszcze gustowny kapelutek, ale
będąc pod silnym wrażeniem tego zjawiska nie pomyślałem o wyciągnięciu aparatu.
So. 27.08 Podlasie d.1
-
DST
52.00km
-
Czas
03:22
-
VAVG
15.45km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Podlasie dzień pierwszy Narewka-Guszczewina-BPN.
Ruszamy około południa. Z racji na długie przygotowania do
wyjazdu dostajemy od gospodarza ksywkę „sójki” i tak już pozostanie do końca
pobytu.
Mijamy Narewkę i zmierzamy w kierunku Guszczewiny. No i od
razu trafiamy na prawdziwe podlaskie klimaty.
Bez obaw. Pan sobie smacznie chrapie, rączka pod głowa, jest
ok.
Odwiedzamy Olchówkę, rodzinną miejscowość Danuty
Siedzikówny. Szukamy trochę śladów przeszłości, ale tak na szybko odnaleźć się
nie da.
Wieś wygląda jak wymarła. Miejscowych jak na lekarstwo.
Wszędzie pustki i cisza.
Zatrzymujemy się przy sklepie. Jest sobota, a sklep czynny
tylko do piątku. Wyjmujemy zabrane ze sobą zapasy i siadamy przy stoliku. W
czasie posiłku podjeżdżają po kolei trzy samochody i para rowerzystów. Wszyscy
obcy z dużych miast.
We wsi są trzy typy domów. Jedne stare walące widać, że
dawno opuszczone. Drugie miejscowych gospodarzy zadbane w różny sposób, w
zależności od gospodarności właścicieli.
Trzeci typ, a jest tego bardzo dużo, to domy wykupione przez
zamiejscowych. Ładnie odnowione, przyozdobione w miejsko-wiejskim stylu. W
większości służą jako letnie dacze.
Powoli robi się tu skansen.
Przez cały czas naszych podróży ocieraliśmy się o szlak GV.
W tych okolicach prowadzony jest drogami lokalnymi o nawierzchni asfaltowej lub
bitej, ale bardzo wygodnej do jazdy. Przy główniejszych drogach poprowadzono
oddzielną ścieżkę o asfaltowej nawierzchni.Tu
dla przykładu MOR w Guszczewinie.
Kierujemy się w stronę Białowieży na spotkanie dwóch
zielonych żubrów. Po drodze stwierdzamy jednak, że nie zdążymy, bo na wieczór
są inne plany. Białowieski
motyl czeka na polanie, tj. na kasku.
Wybieramy skrót przez puszczę i dalej w kierunku Narewki. Po
drodze napotykamy uczestników uroczystości z okazji 70-tej rocznicy śmierci
Danuty Siedzikówny. Dzięki uprzejmości Pani Prezes Stowarzyszenia „INKA” z
Hajnówki mamy możliwość wziąć udział w pikniku.
Dalej jedziemy prosto do Narewki. Szybkie uzupełnianie
płynów w miejscowym GS-ie, i na koncert Tadka.
Dzień bardzo udany. Na bazę wracamy po 22:00. No i tu małe
zaskoczenie, bo wszędzie cicho i ciemno, drzwi zamknięte, gospodarz śpi. Noc
jest ciepła i pogodna więc siadamy na ganku i wyciągamy miejscowy specjał, co
prawda przywieziony ze sobą i racząc się nim obficie rozpatrujemy inne
możliwości ulokowania się na nocleg.
Noc jest ciepła i pogodna, cykady grają piękny koncert.
Niebo tak gwiaździste, że aż dech zapiera.
Jutro będzie piękny dzień.
Pt 26.08 Bilans tygodnia.
-
DST
26.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nd 21.08 Nowe Monasterzysko
-
DST
55.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
17.93km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
So. 20.08 Pokazy Lotnicze w Królewie
-
DST
70.00km
-
Czas
03:33
-
VAVG
19.72km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pt. 19.08 Bilans Tygodnia
-
DST
17.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
17.00km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pn. 15.08 po kościele
-
DST
30.50km
-
Czas
01:57
-
VAVG
15.64km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po poświęceniu ziół poświęciliśmy trochę czasu na pokręcenie po okolicy.
Nd 14.08 Kociewsko-Borowiacki d.2
-
DST
47.50km
-
Czas
02:39
-
VAVG
17.92km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Reszta fotek z wyjazdu:
FOTKI
Niestety Google zabiło Picasa.