pawlik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2018

Dystans całkowity:3018.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:165:25
Średnia prędkość:18.25 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:137.20 km i 7h 31m
Więcej statystyk

So 30.06 Bilans tygodnia.

  • DST 134.50km
  • Czas 07:03
  • VAVG 19.08km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 czerwca 2018 | dodano: 30.06.2018













Udany tydzień i udany cały miesiąc. Oby tak dalej, nie tylko rowerowo.



Pn 25.06 GV d17 Powrót do domu.

  • DST 102.00km
  • Czas 04:54
  • VAVG 20.82km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 czerwca 2018 | dodano: 30.06.2018












Nie spodziewałem się już deszczu, a trafiłem na najdłuższą ulewę podczas całego wyjazdu. Jak zaczęło w nocy lać to rano wcale nie zamierzało przestać. Postanowiłem przeczekać, ale jak namiot zaczął przeciekać to trzeba było zacząć się zwijać. Oczywiście cały przemokłem, a namiot trzeba było suszyć jeszcze kilka dni. Dobrze, że to ostatni dzień.
W okolicy Boreczna deszcz się uspokoił i prawie suchy wróciłem do domu.


Wodny namiot.

Podsumowanie:
Przejechane 2.437km co daje średnią 146km/dzień. Większość przejechana przy ładnej pogodzie i sprzyjającym wietrze. Nie dopadły mnie żadne awarie, bóle czy kryzysy. Do ostatniego dnia jazda była radością. Nie do końca fajne było obcowanie z różnymi robalami. Zostałem 3.868 razy ukąszony przez komary, usunąłem 6 kleszczy, któregoś wieczoru dopadły mnie meszki, a muchy końskie robiły sobie ze mną regularne wyścigi. Finansowo z planowanych 50,- na dobę udało się zejść do 40,- czyli taki wyjazd nie wychodzi zbyt drogo. Dla porównania gdybym to chciał objechać samochodem to za samo paliwo musiałbym dać prawie jeszcze raz tyle!
Co do samego Green Velo. Miało być trochę narzekania, ale ostatnie trzy dni zmieniły zdanie, bo pojawiło się porównanie. Szlak miejscami nie zachwyca jakością nawierzchni (piachy, luźne szutry, tarka) zwłaszcza przy ciężkim rowerze utrudniają jazdę. Z uporem maniaka projektanci starali się oddzielić ruch rowerowy od samochodowego. Czasem jest to wręcz komiczne gdy ja grzebię się w piachu a parę metrów obok mam pustą drogę z gładkim asfaltem. Boczne asfaltowe ścieżki są zrobione tak, że mają dużo większe przewyższenia od biegnące obok drogi, albo gdy rozpędzony dojeżdżam do wzniesienia każą mi przejechać na drugą stronę. Myślę, że najmarniej pod tym względem wychodzi warmińsko-mazurskie, dalej już jest trochę lepiej. Starałem się trzymać wyznaczonego szlaku i udało się to w 95%. Myślę jednak (i tu jest duży plus dla GV) że nie trzeba go pokonywać ściśle według znaków. Jak się potraktuje to jako propozycję przejechania trasy już jest dużo lepiej. Gdy piachy się znudzą zawsze można wyskoczyć na asfalt, podjechać do miasteczka obok, coś zwiedzić, potem wrócić na szlak lub jechać równolegle. I to mi się bardzo spodobało, GV daje urozmaicenie przez co jazda nie nuży.
Ostatnie trzy dni to jazda tylko asfaltem z samochodami. Niby szybciej i sprawniej się przemieszczać, ale za to nuda straszna. Zaczynam podziwiać szosowców za ich cierpliwość do asfaltu. Trzy dni można tak pojechać, ale jak miałbym tak robić całe siedemnaście to przypuszczam, że radości by nie było.










Nd 24.06 GV d16 do Iławy 10km

  • DST 167.50km
  • Czas 08:59
  • VAVG 18.65km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 czerwca 2018 | dodano: 30.06.2018












No i znowu przeciwny wiatr i opady. Cel główny, Bieżuń okazuje się być oddalony od startu o około 90km, a tam planowałem drugie śniadanie. Ostatnie zakupy w Dino, gdzie znowu dopada mnie ulewa. Na szczęście średnia temperatura około 15*C powoduje, że nie odczuwa się zimna nawet po przemoczeniu.


Wisła w Płocku.


Przydrożny krzyż.


Zawidz Kościelny


Niech jeszcze i to! Kilka wahadeł na drodze do Lubawy.




So 23.06 GV d15 Gąbin

  • DST 154.50km
  • Czas 08:08
  • VAVG 19.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 czerwca 2018 | dodano: 30.06.2018











Nie takie te drogi wojewódzkie straszne, choć wiem, że jest weekend i ruch trochę mniejszy. Na pewnych odcinkach jazda bez przyjemności, przeciwny wiatr i opady nie umilają jazdy.
Za Gąbinem udaje się na sucho rozbić namiot potem już pada przez całą noc.



Przelotny, ale solidny.


Jezus frasobliwy z 1790r.


Mazowiecka chałupa.



Festyn w Łowiczu.





Pt 22.06 GV d14 Końskie (Drzewnica)

  • DST 153.50km
  • Czas 08:42
  • VAVG 17.64km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 czerwca 2018 | dodano: 30.06.2018











Po przejściu frontu atmosferycznego pogoda wyraźnie się zmienia. Już w nocy budziłem się z zimna, a rano ruszam nie zdejmując nocnej koszuli. Wiem, że dzisiaj koniec GV i czują bardziej niedosyt niż radość. Jakoś tak od niechcenia docieram do Końskich i po chwili ruszam dalej w kierunku domu. Jedno się skończyło GV_powrót czas zacząć.
Zaczęło się dość pechowo bo mylę agroturystykę w Kamiennej Woli na południe od Końskich z Kamienną Wolą na północy. No, ale dwie miejscowości o identycznej nazwie  tak blisko siebie? W konsekwencji ląduję w zasyfionym, śmierdzącym i zapijaczonym hotelu robotniczym w Drzewnicy.


Rowerowe śniadanko tuż przy drodze.


Kielecczyzna.



Coś tak jakby koniec pewnego etapu.







Czw 21.06 GV d13 Raków (Korzenno).

  • DST 145.50km
  • Czas 08:30
  • VAVG 17.12km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 czerwca 2018 | dodano: 29.06.2018















Dzień zdominowany przez Sandomierz. Bardzo sympatyczne, turystyczne miasto z przepięknym rynkiem. Pomimo komercji atmosfera jakoś się broni. Ludzi stosunkowo niewiele, tylko emeryci i szkolne wycieczki. Zostałbym na dłużej.
Za to przypadkiem zajrzałem też na camping w S. Cena za namiot i moją skromną osobę to 25,-
Kolejne ciekawe miejsce to Ujazdów i zamek Krzyżtopór.
Po południu udaje się uniknąć burzy, choć była już całkiem blisko.  W nocy tradycyjnie już popadało, mimo tego, że prognozy zapowiadały jakiś armagedon.


Przyszło mi spać w otwartym lesie.


Jedyna moja fotka z wyjazdu.


Na rynku w Sandomierzu.


Uliczka.


Rowerowa restauracja, w oddali kurtyna wodna bardzo potrzebna w tym dniu.


Ujazdów - Krzyżtopór.


Przydrożna kapliczka gdzieś za Rakowem.




Śr 20.06 GV d12 Ulanów.

  • DST 160.00km
  • Czas 08:50
  • VAVG 18.11km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 czerwca 2018 | dodano: 29.06.2018











Jak się górki zaczęły tak szybko się skończyły. Dziś szybki zjazd do Rzeszowa i dalej już płasko. Miasto rowerowo nie zachwyca, ale da się jeździć. Miałem do załatwienia sprawę w centrum i jazda po Bus Pasach była bardzo fajna. Lepsze to niż ścieżki na chodnikach. Za to Łańcut wyraźnie negatywnie nastawiony na rowery, nie polecam. Miłą odmianą był Leżajsk. Żadnych ścieżek dla rowerów, wszystko po asfalcie, dodatkowo bardzo urocze miasto i chociaż firmowego nie znalazłem to serdecznie polecam. Dalej Żołynia, Rudnik i Ulanów. Zabudowa robi się bardzo gęsta. Praktycznie jadę cały czas wzdłuż budynków. Gdzie tu spać?



W Łańcucie nie lubią rowerzystów. Zakaz jazdy po asfalcie, a w zamian to.


Coś takiego się trafiło po drodze. Jak ktoś wie co to jest, proszę dać znać.


Klasztor Benedyktynów w Leżajsku.


Niesamowity zakład metaloplastyki, gość ma niewiarygodny talent.


Psują most nad Sanem.



Wt 19.06 GV d11 do Radomia 14km.

  • DST 124.00km
  • Czas 08:15
  • VAVG 15.03km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 czerwca 2018 | dodano: 29.06.2018










No i zaczęły się podjazdy. Zaraz za kwaterą pierwsza górka i już zaczyna brakować przełożeń. Zmuszam przerzutkę do ustawienia łańcuch na największej koronce i o dziwo się udaje. Do tej pory ostatnie dwie jakoś nie chciały gadać z łańcuchem. Gramolę się mozolnie pod górę jakieś pięć na godzinę i nachodzą mnie myśli o wycofaniu. Jednak ta pierwsza, może przez zaskoczenie, okazuje się najtrudniejsza. Później jakoś idzie, powoli wspinam się w górę. Ze szczytu szybkie zjazdy, raz osiągam rekord życiowy 66,19km/h.
Pod jedną z górek próbuję podejść z buta, ale wpychanie 40kg pod górę jest o wiele mniej przyjemne i bardziej męczące niż podjazd.
Tak sobie minął cały dzień. Górki mniejsze i większe przeplatane doliną Sanu. Wspaniałe widoki i ciekawe zabytki. Jedynie co nie fajnie to debilni drogowcy rozsypali mi kilkucentymetrową warstwę sypkiego cementu na odcinku około 300m. Do dzisiaj mam wszystko uwalone i prawdopodobnie już do końca nie zejdzie.   Później okazało się, że dzisiejszy etap rozpocząłem u podnóża pierwszej górki, a zakończyłem na szczycie ostatniej. No i podczas kolacji i rozbijania namiotu latało wokół mnóstwo świetlików. Wrażenie niesamowite!




Z górki na pazurki!



Krzywcza - opuszczona cerkiew greko-katolicka.


Chałupka jak najbardziej zamieszkała.


Kolejny most nad Sanem i ostatnie zdjęcie z aparatu. Po nim wyzionął duch, być może w konsekwencji wilgoci po wczorajszej burzy.



Piątkowa - zabytkowa cerkiew z 1732r.


Okolice Błażowej - trochę większy bicykl.









Pn 18.06 GV d10 Przemyśl.

  • DST 122.50km
  • Czas 06:29
  • VAVG 18.89km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 czerwca 2018 | dodano: 29.06.2018














Większość dnia to jazda wzdłuż ukraińskiej granicy po leśnych drogach niedostępnych dla samochodów, ale za to pięknie wyasfaltowanych. Na jednej z nich chciałem przywitać się z zaskrońcem który okazał się być żmiją. Na szczęście wycofała się w trawę. Trasa obfituje w piękne i stare prawosławne, drewniane cerkwie. Część udało się zobaczyć.
Dzień dziesiąty czas ładowania baterii. Za Przemyślem szukam więc noclegu z prądem.





Cerkiew w Radrużu i cmentarz na przeciw.


Wólka Żmijowska - cerkiew 1894r.


Zmoczyło mnie nieźle.


Wiszący mostek nad Sanem.


Przemyśl.



Nd 17.06 GV d9 Narol.

  • DST 123.50km
  • Czas 06:52
  • VAVG 17.99km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 czerwca 2018 | dodano: 29.06.2018












Po wygrzebaniu się z krzaków jadę spokojnie w kierunku Szczebrzeszyna. Mijam Zalew Nielisz, największy akwen Lubelszczyzny i podziwiam piękną niebieską kapliczkę. Na rynku witam się z chrząszczem, a że jest już blisko południa postanawiam zostać na mszy wcześniej robiąc małą rundkę po mieście.
Dalej jest Zwierzyniec i Roztoczański Park Narodowy. Obydwa miejsca godne większej uwagi i poświęcenia czasu, podobnie jak następny Józefów z kopalnią kredy.
Korzystając z okazji zażywam kąpieli w podgórski potoku.
Dzień bardzo bogaty krajobrazowo i nie tylko.


Kapliczka nad Zalewem Nielisz.


Fotka z owadem.


Kąpielisko Sopot - coś jak z tą karczmą co Rzym się nazywa.


Mogiły i miejsce pamięci ofiar obozu NKWD i UB w Błótku.


Lubelskie przystankowe graffiti.