pawlik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2017

Dystans całkowity:1227.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:58:14
Średnia prędkość:19.25 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:81.80 km i 4h 09m
Więcej statystyk

So 30.09 Polacy Gadańskich Wyżyn.

  • DST 250.00km
  • Czas 12:14
  • VAVG 20.44km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 września 2017 | dodano: 04.10.2017













Ciekawy rajd historyczno-krajoznawczy. Dla mnie dodatkowo bardziej wymagający ze względu na odległość i teren z jakim trzeba było się zmierzyć. Kaszuby to jednak nie Wysoczyzna potrafią dać nieźle popalić. Ponadto nie trafiłem na zadbane drogi terenowe, jazda na skróty okazała się fiaskiem i trzeba było nadrabiać km po asfaltach. Mimo wszystko, po północy doczłapałem się do domu, chociaż momentami wyliczałem powrót na trzecią nad ranem.
Opisać cały rajd nie sposób. Wiele uroczych miejsc, wiele ciekawych opowieści. Impreza zorganizowana z rozmachem i na bogato, chociaż na niewielką ilość uczestników. Był patronat, byli sponsorzy zabrakło chyba tylko telewizji.
Ciężko oddać cały ciekawy wyjazd jednym zdjęciem, ale niech to będzie to.

Gdzieś na trasie.



Pt 29.09 Bilans tygodnia.

  • DST 57.50km
  • Czas 03:20
  • VAVG 17.25km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 września 2017 | dodano: 04.10.2017



Nd 24.09 Kruklanki dzień trzeci.

  • DST 28.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 17.14km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 września 2017 | dodano: 04.10.2017








Kruklanki – dzień trzeci.
W zasadzie to już tylko honorowa rundka na zakończenie rajdu. Wszyscy spieszą się do domów, czterokołowce już zapakowane, i jakby czekali na ostatni dzwonek. Dobrze, ze chociaż nas to nie dotyczy. Jedziemy spokojnie całą trasę, nie uciekamy przed końcem i nie gonimy szybciutko do codziennych obowiązków. Piękne jest życie bezrobotnego!
Głównym celem dzisiejszej pętelki był Zwalony Most, który już, nie mogąc się doczekać, odwiedziłem w piątek. W świetle dnia robi jeszcze większe wrażenie i jak Bóg pozwoli z chęcią go jeszcze kiedyś odwiedzę.

Zwalony Most.

Zwijam się bodajże jako ostatni i zabieram ze sobą ładny kamień na skalniak i coś jeszcze co będzie mi przypominać o wspaniale przeżytych chwilach na rajdzie w Kruklankach.

To coś.



So 23.09 Kruklanki dzień drugi.

  • DST 106.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 września 2017 | dodano: 04.10.2017













Kruklanki - dzień drugi
Zaczęło się pechowo lub tradycyjnie jak kto woli. trzeci rajd w tym roku i po raz drugi, po wyjęciu roweru z paki, mam kapcia w tylnym kole. Tym razem jednak jest już pięć minut po planowanym wyjeździe grupy. Na szczęście jest przy mnie Renia i proponuje mi swój rower. No cóż i tak miała zostać, bo miała inne plany na ten dzień. Po chwili wahania, bo nie mój, bo inna geometria itd., jednak się decyduję i przyznam że to był świetny wybór.
Rowerek mały, zwinny, lekko się toczy, wspaniale przyspiesza, amorek wybiera perfekcyjnie nawet drobne nierówności, siodełko miód-malina. Ochom i achom nie było końca, aż nie chciało się wracać!
Niemniej jednak zdążyłem na zbiórkę i razem z całą grupą ruszyłem na kolejną trasę rajdu.
Na pierwszym etapie spotkałem Mariusza, który samodzielnie dotarł z Eg na kołach, po czym niespodziewanie umknął z powrotem do domciu. Niniejszym gratuluję i zazdroszczę wyczynu.
Wracając do wycieczki. Pierwszy postój zaplanowano na Grodzisku nieopodal wsi o tej samej nazwie.
W czasie I WŚ był tu punkt obserwacyjny po którym pozostał mały bunkier. Widok z góry na okolicę rewelacyjny.

Grodzisko.

Po pewnym czasie docieramy do linii Węgorzewo-Gołdap stanowiącą obecnie jeden z odcinków GV.
Zahaczamy o Banie Mazurskie na krótki popasik, po czym udajemy się dalej na leśny parking gdzie uraczono nas pysznym bigosem i kiełbaską.

GV na nasypie kolejowym.


Żubr na bani w Baniach.
Jadąc dalej trafiamy na obelisk poświęcony por. Henrykowi Mereckiemu. Ciekawa postać szeregowego żołnierza AK który został oficerem NKWD. Warto poczytać jego historię.

„W Leśnym Zakątku, na rozdrożu puszczańskich dróg, stoi ostatni chyba w tym kraju pomnik, gdzie nieukoronowany orzeł po bratersku sąsiaduje z czerwoną gwiazdą.”

Ostatnim punktem tego dnia był spotkanie dwóch żubrów czekających na polanie, po czym udałem się na samodzielne zwiedzanie Puszczy Romnickiej.

Żubry na polanie.

Puszcza autentycznie urzeka. Mnóstwo świetnych dróg, piękne widoki, grzybki rosnące przy samej drodze i kawał historii tych rejonów na wyciągnięcie ręki. Mógłbym tam spędzić kilka dni, jednak tyle czasu nie miałem.

Drogi w Romnickiej.


Łaźna Struga. Tędy jeździł pociąg do Kruklanek.

Jadąc po Puszczy natknąłem się na kolejny fragment historii w kilku odsłonach.
„W okolicy miejscowości Gajrowskie 16 lutego 1946 r. doszło do największej na Mazurach konfrontacji militarnej żołnierzy podziemia niepodległościowego z siłami komunistycznymi. Licząca ok. 160 żołnierzy 3. Brygada Wileńska NZW została zaatakowana przez półtoratysięczny oddział NKWD, KBW, UB, LWP.”

Fragment pomnika upamiętniającego bitwę pod Gajowskimi.

Teraz już pozostał tylko szybki powrót do bazy i przygotowania do Balu Rowerzystów. Zdążyłem 10 minut przed czasem chociaż Reni Kubuś chciałby jeszcze poswawolić po nocy, a i mi też nie uśmiechała się jakaś impreza.

Zachód słońca na j. Gawlik



Pt 22.09 Kruklanki dzień pierwszy.

  • DST 81.50km
  • Czas 04:48
  • VAVG 16.98km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 września 2017 | dodano: 01.10.2017










Kruklanki - dzień pierwszy
Kultowy rajd rowerowy w Kruklankach od wielu lat był naszym obiektem pożądania. W tym roku to się spełniło. Postanowiliśmy wziąć udział w pełnej, trzydniowej wersji dlatego o czwartej nad ranem wyruszyliśmy w naszą podróż. Po zakwaterowaniu w agroturystyce ruszyliśmy na spotkanie z innymi rowerzystami.
Na starcie stawiła się liczna, ponad stuosobowa ekipa z różnych miejsc Polski, jak również liczna reprezentacja rowerzystów z Kaliningradu.



Renia przy GOK Kruklanki.
Po oficjalnych zapisach i powitaniach ruszyliśmy na pierwszą trasę rajdu.
Tu odniosę się do całości rajdu. Wszystkie trasy były bardzo ciekawe i urozmaicone. Pogoda też dołożyła coś od siebie począwszy od lekkiego kapuśniaczku do pięknego słońca. Nie da się oddać w krótkiej relacji wszystkich ochów i achów. Postaram się przedstawić miejsca i sytuacje które dla mnie były najciekawsze.
To co mamy zapewne w całych Prusach to pozostałości po pomnikach z I wojny światowej. Ten w Pieczarkach nie wyróżnia się specjalnie stylistyką, czy zdobieniami. Na mnie natomiast wywarło wrażenie doża ilość polskich nazwisk na pomniku. Nieporównywalnie większa niż w moich okolicach. Wymyśliłem nawet spiskową teorię genezy nazwy wsi Pieczarki, że mieszkało tam tylu Polaków co pieczarek na łące.



Pieczarki – denkmal.
Po chwili docieramy na pierwszy tego dnia postój nad Jeziorem Dargin. Jest to wielkie jezioro o powierzchni ponad 30km2 stanowiące jeden ze zbiorników kompleksu jezior znanych pod wspólną nazwą Mamry. Robi wrażenie!


fot.146
Jezioro Dargin.
Poza walorami wzrokowymi było też co dla smakoszy. W lasach było mnóstwo grzybów. I bez przesady mogę napisać, ze można je było zbierać wprost z roweru.


fot.156
Kolega grzybiarz nad jeziorem Harsz.
W tym miejscu losy uczestników rajdu rozeszły się na różne tory. Część wybrała podróż po twardym gruncie, dla innych organizatorzy przygotowali dodatkową atrakcję. Dla mnie podwójną.
Pierwszą z nich był przejazd po dawnej linii kolejowej łączącej Węgorzewo z Kruklankami. Jej historia skończyła się jak większość linii pruski czyli zsyłka na Syberię celem budowy nowej trasy kolei transsyberyjskiej.



Wiadukt.
Największą atrakcją dzisiejszego dnia, może też całego rajdu, była przeprawa przez rzekę Sapinę. Mosty jak to mosty, chociaż solidna niemiecka robota, to jednak zbudowane z drewna po jakimś czasie się walą. Most Trzeci na Sapinie jest jednym z wielu przykładów. Wracamy do średniowiecza i przeprawiamy się w bród.



Przeprawa przez Sapinę.
Po przeprawie i kilku km po pięknych mazurskich duktach dotarliśmy na poczęstunek do siedliska Gębałki. Ugoszczono nas zupą solianką którą wielu wspomina do dzisiaj, nie koniecznie pozytywnie.
Powrót do bazy dość szybki, zahaczyliśmy jedynie o ciekawy kościół we wsi Kuty, po czym smakowanie lokalnych specjałów. Były kartacze, była też babka ziemniaczana.
Jako, że godzina jeszcze młoda była to udałem się samodzielnie na zwiedzanie okolicy. No i nie mogło być inaczej jak tylko zajechać do zwalonego mostu o którym już tyle czytałem wcześniej.
Piękny jest i robi wrażenie, ale to trzeba samemu zobaczyć.



Dawna linia kolejowa. Prosto na Giżycko, w lewo na Olecko.



Pozostałości mostu w Kruklankach.
Kontynuując temat kolejowy udałem się śladem torowiska w kierunku Węgorzewa i niespodziewanie natknąłem się na teren dworca i budynki stacyjne. Jeszcze to wszystko stoi chociaż myślę, że dni już są policzone. Jak jest ktoś chętny do ratowania to budynek dworca jest na sprzedaż.



Budynek dworca w Kruklankach.
Ostatnim rowerowym epizodem dzisiejszego dnia był wieczorny wyjazd do jednego z miejsc związanym z mazurskimi legendami. Wyjazd tylko dla chętnych, a tych chętnych okazało się być bardzo wielu.



„Kokosze i pałac” w Żywkach.
Po mile spędzonym dniu w siodełku przyszedł też czas na inne rozrywki, ale o tym już innym razem…



Czw 21.09 Bilans tygodnia.

  • DST 57.00km
  • Czas 03:46
  • VAVG 15.13km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 września 2017 | dodano: 01.10.2017



Nd 17.09 Gród Kanoników Warmińskich.

  • DST 104.00km
  • Czas 04:49
  • VAVG 21.59km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 września 2017 | dodano: 17.09.2017








Popołudniowa rundka na Frombork. Tereny znane, więc bez emocji, nawet się aparatu wyciągać nie chciało.
Trochę martwi brak grzybów w lesie. Wyzbierali, czy już się kończą?


Bauda zmierza do ujścia.


Maluszek taki jeden.




So 16.09 Pokazy lotnicze Królewo.

  • DST 60.50km
  • Czas 03:27
  • VAVG 17.54km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 września 2017 | dodano: 17.09.2017









Na początek trochę adrenalinki, bo trzeba było jechać DK-22 żeby zdążyć na pokazy. Udało się, o 14:00 byliśmy na miejscu.
Po raz drugi tam byłem i było zajefajnie. Trochę żałowałem, że w programie nie ma F-16, a tu jak na zawołanie podjechał po same barierki.







Jak zwykle nie zawiódł MIG-29. Kunszt pilota powala.



Były też pokazy sprzętu wojskowego i jak zwykle odpustowe stragany. Mi najbardziej spodobał się MIG z wizerunkiem Stanisława Skalskiego.







Pt 15.09 Bilans Tygodnia.

  • DST 75.50km
  • Czas 04:17
  • VAVG 17.63km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 września 2017 | dodano: 17.09.2017



Pt 14.09 Krótki Latarkowy Czwartek.

  • DST 32.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 24.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 września 2017 | dodano: 17.09.2017