pawlik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2015

Dystans całkowity:685.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:34:26
Średnia prędkość:16.03 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:76.11 km i 5h 44m
Więcej statystyk

Latarkowo.

  • DST 50.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 23.44km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 lutego 2015 | dodano: 25.02.2015

Dzisiaj obrobiłam się wyjątkowo szybko i zdążyłem na Latarkową Środę. Trochę mnie chłopaki przeciągnęli, ale warto było.



Służbowo

  • DST 44.50km
  • Czas 02:07
  • VAVG 21.02km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 lutego 2015 | dodano: 25.02.2015

Trafił się służbowy wyjazd z dokumentami a, że było trochę czasu to pojechałem dookoła przez Nowakowo.



Wiosenne Słobity.

  • DST 120.50km
  • Czas 07:04
  • VAVG 17.05km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 lutego 2015 | dodano: 22.02.2015

Przyłączyłem się do pomysłu Marka B. i niemal punktualnie o 8:30 niewielkim, bo tylko pięcioosobowym składem ruszyliśmy na trasę.
Ścieżki częściowo znane, niektóre niedawno poznane, a niektóre odcinki całkiem nowe. Wyjazd mocno terenowy po leśnych duktach, których dzisiejszy stan bynajmniej nie ułatwiał jazdy.
Po raz pierwszy miałem okazję obejrzeć z bliska ruiny pałacu w Słobitach. Pałac spotkał podobny los co inne tego typu obiekty w Prusa. Splądrowany, rozgrabiony, spalony.


Ruiny pałacu Słobitach.
Dalej już miło i sympatycznie łapiąc wiosenne promienie słońca oraz coraz rzadsze błotko nimi spowodowane dotarliśmy na leśny popasik, gdzie przygotowaliśmy pieczyste.
Rowery na trasie przybrały wiosenny kamuflaż, a wszechobecne błoto utrudniało zmianę przełożeń.



Popasik.

Po posiłku ruszyliśmy przez Nowicę i Stare Siedlisko do Błudowa, gdzie pożegnałem się z Ekipą i udałem się na niedzielne dokręcanie.
Koncepcji było kilka, ale w końcu dotarłem do Baranówki i odszukałem brakującą kapliczkę do fotokolekcji. Kiedyś już tam byłe, ale to taka zapyziała wiocha, że nie pobuszowałem tam wiele po zmierzchu, bo wszędzie chodziły jakieś zombie. Dzisiaj też szału nie było, ale tubylców za dużo nie widziałem za to dla odmiany było pełno ujadających kundli.



Kapliczka w Baranówce.

W drodze powrotnej miałem okazję przyjrzeć się dokładnie nowej wiacie myśliwskiej wybudowanej z unijnych funduszy. No jednak Polska to bogata kraj.


Unijna wiata myśliwska.

Na koniec przed Chojnowem to już mnie zupełnie odcięło i musiałem uzupełnić niedobór kalorii i płynów w miejscu postoju na trasie szlaków czerwonego-R64 i nowego Św. Jakuba.
Pomimo wyraźnej zwyżki mocy powrót asfaltem przez Tolkmicko i Łęcze.
Podziękowania dla wszystkich uczestników. Jak zwykle było genialnie.



Miejskie mulenie.

  • DST 44.50km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 lutego 2015 | dodano: 22.02.2015

Bilans tygodnia.



Pierzchały i spotkanie z bestią.

  • DST 111.00km
  • Czas 06:32
  • VAVG 16.99km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 lutego 2015 | dodano: 15.02.2015

Otwierając rano oczy już wiedziałem, że na wspólną wyprawę z ekipą nie pojadą. Jednak, ze był to jedyny plan na dzisiaj postanowiłem ruszyć ich śladem. Po drodze kilka śladów nawet się znalazło, a po zobaczeniu odcisków Smart Samów na piasku domyśliłem się nawet jednego uczestnika wyprawy.
Trochę inaczej niż zakładał plan postanowiłem pojechać przez Narusa. Lekko odbijając z trasy odwiedziłem dawno nie używaną Kolej Nadzalewową. Podobno jest jeszcze szansa na jej reanimację. Trafiłem tam na czcinobranie, które ze względu na słabą zimę raczej się nie powiodło.

Fabryka trzciny.


Totem staropruski.


Konik smutasek.


Bezśnieżne przebiśniegi.


W czasie dotowarowanie we fromborskiej Biedronce spotkałem znajomego który akurat w tym mieście zażywa dłuższego wypoczynku. Farciarz.
Dalej już spokojnie przez Biedkowo pojechałem do Chruściela gdzie się trochę pokręciłem podziwiając liczne kapliczki.
Po dotarciu do kulinarnej ogniowej miejscówki uznałem, że ekipa opuściła to miejsce już dawno lub nie paliła ognia, bo palenisko było zupełnie zimne.
Skosztowałem trochę biedronkowych specjałów, potupałem z prawa na lewo i postanowiłem wracać. Pora była jeszcze wczesna więc ruszyłem jeszcze na szlak pieszy, czerwony. Akurat w tym przypadku słowo pieszy sprawdza się znakomicie, bo rower po zrytym przez dziki dukcie trzeba było najpierw prowadzić, potem to już kazał się nosić. Mimo to trasa warta zobaczenia, biegnąca wznoszącym się coraz wyżej brzegiem Pasłęki daje niezapomniane wrażenia.
Na trasie miałem spotkanie z pewnym wielkim stworem, który właśnie zajadał na obiad jakąś sarenkę. Niestety szybko mnie zauważył i nie chcąc pozować do zdjęć oddalił się ustronne miejsce. Na pamiątkę zostawił mi takie coś. Jak ktoś wie do kogo to należy to proszę o edukacje w tym temacie.


Taki cwancyk.

Pierzchały


Czyje toto?

Widok z szóstego piętra.

Na szago!


Na końcu leśnej przeprawy po raz kolejny zgubiłem szlak a, że było już po zachodzie poszedłem na szago do najbliższej drogi. Od Sopotów aż do domu drogę umilał przyjemny wiaterek w plecy, zrobiło się nawet gorąco i szybciutko powróciłem w domowe pielesze.





Miejskie mulenie.

  • DST 55.50km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 lutego 2015 | dodano: 14.02.2015

Bilans tygodnia z sobota w roli głównej.




Dzisiaj 73 rocznica powstania AK. Ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta?



Trzynastką po płaskim.

  • DST 120.00km
  • Czas 08:05
  • VAVG 14.85km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 lutego 2015 | dodano: 08.02.2015

Miało już nie być Żuław. Miało już nie być wiatru. No, ale zachęcony ciekawą trasą zaproponowaną przez MarkaB, jednak uległem pokusie i pognałem na miejsce zbiórki. Jak zwykle parę minut po czasie dotarłem na miejsce i bez zdziwienie, że nikogo już nie ma sam ruszyłem w trasę.
Jedna myśl nie dawała mi spokoju, dlaczego na świeżym śniegu nie ma śladów opon.Zapewne pojechali inną trasą lub wybrali inny kierunek, co tam.
Po dotarciu do Jazowej wjazd na drogi lokalne i tu pochwała dla drogowców wszystkie asfalty posypane, więc o żadnych poślizgach nie było mowy.
Było to szczególnie ważne bo waliła na mnie cała masa żuławskiego powietrza z prędkością ponad 30km/h. No to jechałem raz przechylony w lewo, innym razem w prawo, a po wyminięciu jakiegoś budynku czy choćby przydrożnego drzewa czuć było fajne szarpnięcie.
Od Myszewa zaczyna się trasa żuławskich średniowiecznych kościołów więc mogłem podziwiać zabytki w Marynowach, Tui, Lubieszewie, Ostaszewie i Niedźwiedzicy. Patrzą po przydrożnych znakach moja trasa pokryła się przypadkiem z częścią szlaku Św. Jakuba.
Dalej to już prosty odcinek do Mikoszewa umilany centralnym wiatrem i przechodzącymi śnieżycami przy których ten wiatr wydawał się silniejszy. Do Stegny dotarłem przed piętnastą, czyli grubo po czasie. Widok potężnych fal i calutkiej plaży zalewanej wodą bezcenne. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Byłem pewny, że w takich warunkach kąpiel Elbląskich Morsów została odwołana, ale jednak twardziele się nie poddali. Plotka głosi, że ponoć część pociągnęło do Szwecji.
Jazda z powrotem to miód malina. Całkiem bez wysiłku, popychany tym razem sprzyjającym wiatrem w niecałe półtorej godziny dotoczyłem się do domu.
No i tak się jeździło po płaskich Żuławach.



Cisza nad Nogatem.


Marynowy. Ciekawostką tego kościoła są mennonickie kamienie nagrobne użyte do budowy jego fundamentów.


Ostaszewo ruiny. Balans bieli nie nawalił, jest tam tak zielono.


Niedźwiedzica - fragment steli.


Nadciąga złe.


Wzburzona Wisła.....


... i wiślane korale.


Stegna, w tym się dzisiaj kąpali.


Znikająca plaża.


Kuter zabezpieczony.


Elbląg po powrocie. Na rzece przybywa wody.










Miejskie mulenie

  • DST 33.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 lutego 2015 | dodano: 07.02.2015

Bilans miejskich wyjazdów z tygodnia.



Żuławy wietrzne choć nie wieczne.

  • DST 106.00km
  • Czas 08:30
  • VAVG 12.47km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 lutego 2015 | dodano: 07.02.2015

Jak to na Żuławach, ciągle wieje. Jakby nie patrzył to z którejś strony zawija. Dlatego ja jako mieszkaniec tych ziem zdecydowanie wolę lekkie wzniesienia Wysoczyzny Elbląskiej niż te otwarte przestrzenie niczym Stepy Akermańskie.
No, ale dziś przewodnikiem jest JurekM, gość który mnie wychował na rowerzystę ledwie trzy lata temu.
Po chwilowym zamieszaniu pod Piekarczykiem, gdzie zebrała się liczna grupa wolnej szlachty rowerowej niczym na rokosz część pod wodzą mojego guru rusza w kierunku….Szaleńca.

Przy pięknej (pomijam wiatr) pogodzie mijamy kolejne miejscowości. po raz kolejny podziwiając pozostałości kultury Mennonitów.
Prze te kilka lat mojego poznawania tych ziem zniknęło z różnych przyczyn parę wartościowych obiektów godnych uwagi.Pozostały jedynie na kliszy aparatu.
Co było tu kiedyś znam jedynie z opowieści i stron internetowych poświęconych historii.
Żal, nie myślałem, że będą świadkiem takiej cichej hekatomby.

Dalej już miło i sympatycznie, zakupy w Starym Polu, wbijamy się w zaciszne miejsce przy Nogacie, ognicho i pędzikiem do Eg bo tam nadają jakiś ważny mecz w TV.
Na prostej przed Elblągiem, odłączam się od ekipy i ruszam na samotne dokręcanie, a tu, przy pełnym zaskoczeniu, dołącza do mnie JurekM.
Aby tych zaskoczeń nie było zbyt mało, to w nowej wiacie Ptasi Raj spotykamy Andrzeja z GR Stop, który z uwagi na uraz nogi wybrał się na indywidualną, spokojną wycieczkę. No to w ramach rekonwalescencji przeciągnęliśmy go przez Łęcze do domciu.
Słońce było jeszcze wysoko na niebie, tzn. było widno, pogoda taka, że aż się wracać nie chciało to odwiedziłem kawałek żółtego szlaku na Bażantarni i prawie prostą drogą (przez Nowinę) wróciłem do domu.
Wszak niedziela jest tylko jedna.


Pomysłów było wiele na tę niedziele.



Preußisch Rosengart    Aby nie było tylko narzekania to miejscowości Rozgart pojawiła się "nowa" stela prawdopodobnie z jakiś wykopków.


Kławki. Wcale nie dawno, dawno temu stał przy tej drodze dom podcieniowy. Teraz zostały po nim tylko cegły ułożone na paletach.


To co rowerzyści lubią najbardziej.


Wzdłuż Nogatu.


Widok na Krynicę.