Luty, 2017
Dystans całkowity: | 470.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 31:09 |
Średnia prędkość: | 15.10 km/h |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 67.21 km i 4h 27m |
Więcej statystyk |
Pn 27.02 Dogonić króliczka.
-
DST
113.00km
-
Czas
04:45
-
VAVG
23.79km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Za karę za dwuniedzielny opierdol postanowiłem coś pokręcić
na koniec miesiąca.
Miały być Młynary ca. 50km, ale jak się dowiedziałem, że
Mariusz coś organizuje w podobnym kierunku to trzeba było jechać. Mały problem
stanowiła przeprowadzka dzieciaków, ale obrobiliśmy się szybko i tylko lekko
spóźniony ruszyłem w trasę.
Nie miałem większych nadziei na dojście ekipy, ale przy
Wipaszu zobaczyłem przed sobą kilka migających światełek. No, ale czy da się
ich dogonić? Za Pasłękiem już wiedziałem, że nie. Światełka pojawiały się coraz
dalej za kolejnymi górkami, aż w końcu uciekły na dobre.
Nic to i tak nie miałem być na części kulinarnej. Spokojnie,
acz konsekwentnie jechałem na Małdyty. Po drodze pogoniłem trochę zajączka, a
chwilę potem sam bym załapał zajączka (czyli gleba) przez głupie manewry z chusteczką
w ręku.
A skoro już odpuściłem kulinaria, to dopadło mnie pragnienie
aby pojechać do jednej z moich najulubieńszych miejscowości, czyli do Liksajn. Dzisiaj
w wersji oszczędnej bo chodziło tylko o stukniecie tablicy z nazwą.
Chwila wytchnienia na przystanku, z uzupełnienie kalorii i
już, tym razem z wiatrem w kierunku Małdyt. Trochę mi tu jednak ponad plan zeszło,
dojazd-postój-powrót, i już nie liczyłem na spotkanie. No i tu oszukało mnie
endomondo. Po ostatnich aktualizacjach w temacie zapisywania tras działa dobrze,
ale jeśli chodzi o aktualną pozycje znajomych to tragedia, której kiedyś nie
było.
Skuszony informacją, że odjechali na Sambród z przewagą 2
km, postanowiłem pojechać na skróty i wyjechać im naprzeciw. Tia, jak byłem w
Sambrodzie to ekipa była już w Pasłęku, tak przynajmniej wyszło za siódmym
kliknięciem.
Na marginesie, za Marzewem w kierunku Sambrodu jest jakaś
taka syfiasta droga, że myślałem, iż zabłądziłem. Na szczęście tylko krótki
odcinek, ale dosłownie kolejna księżycowa.
Powrót miodzie, bajeczka. Rower sam jechał no to jak na mnie
wyszła rewelacyjna średnia.
Chociaż do spotkania
nie doszło serdeczne dzięki wszystkim za motywację!
So 25.02 Bilans tygodnia.
-
DST
42.50km
-
Czas
02:41
-
VAVG
15.84km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
So 18.02 Bilans tygodnia.
-
DST
26.50km
-
Czas
01:29
-
VAVG
17.87km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nd 12.02 Błudowo i kawałek dalej.
-
DST
104.50km
-
Czas
11:50
-
VAVG
8.83km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wspaniały pomysł Marka B.
Coś jakoś nie za bardzo wychodziła mi w tym roku jazda po
śniegu. Albo to było za ślisko, albo zbyt dużo białego, że aż opony się
zapadały. Ogólnie słabo i bez przyjemności.
No i dzisiaj też jak się dowiedziałem, że szykuje się
terenowa jazda no to byłem dość sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Już
wyobrażałem sobie lód pokryty warstwą śniegu niczym czyhająca na mnie zasadzka.
Niemniej jednak jak zwykle spóźniony postanowiłem pojechać
śladem chłopaków. Do Zajączkowa dojechałem czystym, suchym asfaltem. Tu
podziękowania dla wszystkich kierowców którzy zachowali się doskonale przy
wyprzedzaniu, wszak nie zawsze tak bywa.
Pierwszy zjazd na białe i jazda po nim okazały się
rewelacyjne. Droga pokryta szeroko ubitym śniegiem dawała pewne trzymanie i
przyjemność kręcenia. Po dojeździe do krzyżówki na Karszewo już nie było tak
różowo. Coś tam przejechało, ale dość dawno i do tego częściowo po polu. No i
trzeba było pospacerować. Zmrożony śnieg był sypki jak mąka, więc wcale się nie
kleił tylko przelatywał miedzy szprychami.
W Karszewie odwiedziłem dawno nie widziane kapliczki i
skrótem na Błudowo dotarłem do znanej wiaty.
Po rozpaleniu ognia niespieszny popasik z niecodziennym
gościem na koniec. (Ciekawe czy ktoś go znajdzie na zdjęciach?)
Dalej skoro godzina młoda i chęci też były udałem się na
część krajoznawczą. Padło na okolice Wierzna Wielkiego czyli:
- Krzyż onegdaj stojący nieopodal drogi na Drewnowo (marne
szanse odnalezienia, ale trzeba sprawdzić aby wykreślić z listy)
- Wierzno Małe (była kiedyś taka miejscowość i to już w
1340r)
- Góra Srebrna
Wszystkie miejsca udało się odnaleźć. O dziwo część krzyża
jeszcze leży w dawnym miejscu, wieś była duża i ciekawa, dziś zostały tylko
ruiny, góra stoi tak jak stałe.
Jeszcze był plan na objechanie Góry Zamkowej i wyjazd na
drogę 504 za Fromborkiem. Okazało się jednak, że ślady którymi się kierowałem
skręcają w kierunku Baudy, a mój szlak jest nie przetarty. Z miłą chęcią
poznałem więc nowe miejsce nad rzeką. Może kiedyś jakiś biwak w tym miejscu.
Powrót planowo przez GV, Tolkmicko, Kadyny.
Reasumując. Piękna pogoda: biały puch otulający wszystko
często wręcz pomagający w jeździe, wiaterek niewielki, temperatura idealna
dowędrowania, palenia ogniska.
Wspaniałe warunki do spędzenia dnia na powietrzu.Polecam serdecznie, bo zimno to jest w domu
jak się siedzi na czterech, a nie na wycieczce.
Jedna fotka na zachętę.
Nieskromnie powiem, że warto zobaczyć pozostałe, chociaż duuużo
lepiej przeżyć to osobiście.
Szkoda, że idzie odwilż.
TU WSZYSTKIE FOTKI !
So 11.02 zakupy
-
DST
13.50km
-
Czas
00:55
-
VAVG
14.73km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nd 05.02 Pierzchały
-
DST
137.00km
-
Czas
07:32
-
VAVG
18.19km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem z wesołą drużyną na
Pierzchały. Asfalty jeszcze suchutkie, słoneczno pięknie przyświecało. Dodatkową
ekstra atrakcja był przyjazd Damiana ze Tczewa który zaszczycił nas swoją
obecnością. Fantastyczną niespodziankę sprawił nam Sławek, chwilowo wyłączony z
rowerowania, który wraz z żoną przyjechał samochodem i przygotował piękny ogień
pod wiatą. Na miejscu odbyła się degustacja różnych przysmaków regionalnych jak
i sklepowych, po czym posileni, ruszyliśmy z powrotem w kierunku Elbląga. Czasu
mieliśmy sporo, więc żwawo lecz bez szaleństwa dotarliśmy naszego miasteczka zahaczają
po drodze to tu i tam. Przy dworcu PKP pożegnaliśmy Damiana i większość udała się
na zasłużony odpoczynek. Ja, chcąc się jeszcze dotlenić, zrobiłem ekstra rundkę
wokół Drużna.
Prawie na starcie.
Widoczki były niezłe.
PKP Cargo.
Po śliskim się ślizgało.
Wiata zaopatrzona.
Komplet zawodników.
Pożegnanie słoneczka przy powrocie.
So 04.02 Bilans tygodnia.
-
DST
33.50km
-
Czas
01:57
-
VAVG
17.18km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze