Nd 24.05 Zgon na szlaku Krutyni.
-
DST
142.00km
-
Czas
08:01
-
VAVG
17.71km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po deszczowym dniu i deszczowej nocy nastał piękny poranek. Pierwszy swój kontakt z deszczem po blisko rocznym użytkowaniu namiot zdał wyśmienicie zarówno pod względem funkcjonalności jak i ochrony.
Pierwsza część trasy to przejazd po mojej ulubionej Warmii. Celem był początek szlaku rowerowego wzdłuż rzeki Krutyni. Oficjalnie jest to miejscowość Sorkwity, jednak ja za miejsce startu przyjąłem wcześniej położone Zyndaki. Początkowo miałem mieszane odczucia co do wyznaczonej trasy, trochę było nudnawo. Później jednak miejsce asfaltów zastąpiły leśne drogi i już jechało się sympatycznie. Poza tym w tej części Mazur byłem po raz pierwszy więc mogłem poczynić trochę obserwacji. Odniosłem wrażenie, że jestem w krainie domów letniskowych, daczy i wszelkiego rodzaju wypoczynku. Jak na lekarstwo widywałem przedstawicieli miejscowej ludności, a przyjezdnych też było niewielu. Ogólnie cisza i spokój. Ciekaw jestem jak to wygląda kiedy jest zapełnione ludźmi?
Spotkań z Krutynią było niewiele, a szkoda bo to urokliwa rzeka, nawet skusiłbym się po raz pierwszy w życiu o wejście do kajaka.
Ubiegłej nocy każdy spał w swoim namiocie;)
Stacja w Jezioranach. Wiele razy przejeżdżałem obok, ale dopiero teraz udało mi się ją wypatrzyć.
Widokowo
Jedna z warmińskich kapliczek, trochę zaniedbana jak reszta gospodarstwa i chłop który tam mieszka. Chyba jeden z ostatnich używających konnego zaprzęgu.
Sorkwity, początek szlaku przy kościele ewangelickim.
Nagrobek na mazurskim, leśnym cmentarzyku.
Zgon nad jeziorem Mokre, znak że trzeba udać się na spoczynek.
Reszta fotek z wyjazdu album zdjęć